niedziela, 17 kwietnia 2011

Recenzja eyelinera w żelu Catrice


W końcu i ja stałam się posiadaczką eyelinera w żelu. Kupiłam go wraz z powyżej widocznym pędzelkiem wczoraj po południu i nie byłabym sobą gdybym nie wypróbowała od razu. Tym razem mój wewnętrzny aniołek nie miał nic do gadania, bo od dawna było powiedziane, że muszę go mieć i koniec.
Pomijam to, że mam nadbite dno opakowania, ale na szczęście nie uszkadza to produktu, a jechać z powrotem po to aby wymienić nie ma sensu, bo paliwo więcej by kosztowało niż kosmetyk jest warty.
Tak więc otworzyłam to cudo i tu pierwsze zdziwienie. Zanurzyłam pędzelek delikatnie, po wierzchu, i okazało się że konsystencja jest rzeczywiście jakby żelowa, ale bardzo miękka, jakby ubitej śmietany, nic nie ma w sobie z typowej dla żeli sprężystości, taki bardziej krem niż żel. Aczkolwiek to zupełnie w niczym nie przeszkadza, tylko trzeba uważać, żeby za głęboko nie zanurzać pędzelka, bo inaczej nabierze się zbyt dużo produktu.
Na forum wizaż wczoraj czytałam wyliczenia co się bardziej opłaca eyeliner Catrice czy Essence, i dziewczynowm wyszło, że licząc na wagę, Catrice wychodzi taniej, bo jest go zdecydowanie więcej, co mnie ucieszyło, bo jest na razie jedynym linerem który posiadam, a który mi naprawdę przypadł do  gustu. Odrzucam od tej pory wszelkie linerki w pojemniczkach a'la tusze, bo są nie wygodne, źle się nimi maluje, a na dodatek te essencowe pieką w oczy, czego przy tym Catricowym absolutnie nie zauważyłam.
Dzięki pędzelkowi maluje się szybko łatwo i przyjemnie, na dodatek równo. Fakt trzeba mieć pewną wprawę, ale to i tak jest niebo a ziemia w porównaniu z niewygodnymi aplikatorami z pojemniczków typu "tusz do rzęs". Z resztą łatwość aplikacji i równa linia to także zasługa pędzelka, jest najlepszym jaki do tej pory miała do eyelinerów. Mięciutki, świetnie wyprofilowany, i co jeszcze w nim jest fajne - jest w saszetce zamykanej strunowo, co jest naprawdę dużym plusem, bo w podróży nie musimy się martwić, że coś nam wypaćka.
Trwałość kosmetyku. Jedno wielkie wow. Fakt nie jest wodoodporny, bo przy jakimś łzawieniu na pewno pocieknie ciemną smużką, ale trzyma się bez zastrzeżeń (przynajmniej od godziny 17tej do 3 nad ranem ;) ) i potem jest sporym problemem jego zmycie. Miałam problem, żeby usunąć swatche z ręki, z oczu tym bardziej, i nawet biedronkowe mleczko demakijażu sobie zbytnio nie radziło, tołpowskie micele też nie. Chyba będę musiała zainwestować w jakiś dwufazowy płyn do demakijażu, z tego co czytałam, to jedynie dwufazowce dają radę.
Ogólna moja ocena?
5 z minusem. Trwałość, łatwość aplikacji, kolor, krycie, zachowanie na powiece (zasychając nie ma uczucia ściągnięcia) na piątkę - minus dodaję za problemy ze zmywaniem.

3 komentarze:

Dziękuję za wszystkie komentarze :) Odpowiadam na nie tutaj - pod postem :)