Jeśli czegoś jesteście szczególnie ciekawe to dajcie znać, napiszę więcej o tym produkcie.
Lakiery - Dwa pierwsze to Miss Sporty jakością nie powalają, zwłaszcza pękacz - kolor w buteleczce ma śliczny, ale poza tym jest bardzo średni. Dwa lakiery z Avonu, fajne są, szybko schną i kupiłam je w promocji bodajże za 19,90 za dwie sztuki. No i promocyjne dwa Essence z wyprzedaży z Natury za mniej niż 5 zł każdy.
Avon - peeling do stóp. Fajny ma chyba tyko zapach - drobinki są i to dość grube ale raczej głaszcze stopy niż je ściera.... Też promocyjnie kupiony za ok 5 zł. No i moja ulubiona ostatni seria - Planet Spa Rice & Sake, kocham za zapach. Żel pod prysznic ma fajne drobinki peelingujące może nie jakieś super zdzieraki ale do codziennego używania jest ok. No i balsam z tej samej serii - dozownik jest ekstra. Plus zawiera srebrne drobinki, malutkie ale jednak widoczne.
Avon cd. Mgiełka do ciała o zapachu miodu. Fajnie pachnie, słodko. Taki zapach na dni kiedy jestem w domu i poza siedzeniem pod kocem i czytaniem książki nic więcej mi się nie chce. Szampon i odżywka Advance Techniques. Szampon chroniący kolor a odżywka dodająca blasku. Zielona buteleczka to lakier do włosów o zapachu limonki i werbeny. Niezły, nie obciąża włosów, ale też nie utrwala jakoś super mocno. Przyjemny po prostu. I maska do włosów rumiankowo - aloesowa. Jeszcze nie wypróbowana.
Korektory w kompakcie. Na pewno nie kryją super. Dobre są chyba tylko do tego, żeby zadziałać w miejscach które potrzebują ożywienia koloru, kiedy twarz wymaga szybkiego pozbawienia zmęczonego wyglądu. Taki ja wiem... Rozświetlacz na lekko przebarwione zmęczone miejsca na twarzy.
O... uwielbiam kosmetyki o zapachu ogórków. Świeżość to to, co bardzo cenię. A że dawno nie używałam Dove no to kupiłam.
Rossmann. Szampon do włosów Isana. Z olejkiem arganowym - to mnie skusiło. Dopiero raz użyłam, zobaczymy jak będzie działać. No i odżywka Isana w sprayu. Dwufazowa, bez spłukiwania, także z olejkiem arganowym. Włosy po niej są fajne w dotyku i błyszczą. No i olejek Alterra granat i avocado. Olejuję i twarz i włosy. Jako demakijaż rewelka - na efekty olejowania włosów jeszcze za wcześnie.
No tak - kolorówki bardzo mało kupiłam, ale to dlatego że musiałam pozużywać to co miałam. Podkład Rimmela Wake Me Up - dla mnie bardzo dobry, ale ja nie mam szczególnych problemów z twarzą (marzę o doprowadzeniu jej do takiego stanu żeby nie musieć używać podkładów, i być może na lato mi się to uda.)
I róż Wibo z jedwabiem i witaminą E - zimny kolor o numerze 1 nadanym przez producenta. Ciekawy i dosyć trwały ale można nim sobie łatwo zrobić krzywdę. Aha i aplikator jak zawsze do bani.
Ten zestaw dostałam podczas promocji tanecznego spektaklu "Lady Fosse" Oj tam Maserak, Bosak, Herbuś i inne takie gwiazdki - jednym słowem fajne taneczne show, ale nie spektakl wysokich lotów. No ale sponsor się postawił i zestaw otrzymałam. Cóż... Odkąd ostatni raz używałam wersji czekoladowej masła i peelingu, to albo się seria zepsuła albo czekoladowe odpowiedniki są lepsze.
Co do kremów na dzień i na noc - zawierają algi i opuncję, plus krem na dzień SPF 10 - tragicznie mało, więc bez dodatkowego filtra ani rusz - tragedii nie ma ale też nie ma szału. Trochę nawilżają, na lato mogą być bo są lekkie i naprawdę ładnie pachną.