niedziela, 1 maja 2011

Recenzja maseczek PLANET SPA AVON

Jako siostra konsultantki, często kupuję kosmetyki po niższych cenach. Wiem, że jakość kosmetyków AVON nie jest powalająca, ale ja je w sumie lubię, nie szkodzą mi, a doraźne efekty są jednak widoczne - jeśli chodzi o  serię Planet Spa. No po prostu ją lubię.
Jako że teraz jest jakaś promocja, zakupiłam maseczek sztuk 3.
Energizująca maseczka z białą herbatą - PLANET SPA AVON - 75 ml
Typ peel-off. Najmniej udana wersja z wszystkich 3 produktów. Posiada w składzie najmniej składników odżywczych, jest przeźroczysta, glutowata, i w zasadzie nie robi nic. Być może ma właściwości odkażające, bo w miejscu wyprysków niestety piecze, generalnie tej konkretnej nie polecam.

Wygładzająca maska ryż i sake PLANET SPA AVON - 75 ml

Także typ peel-off. Tu już sprawa wygląda inaczej. Maseczka rzeczywiście wygładza skórę - w dotyku po użyciu jest ona zupełnie inna, na dodatek zwęża pory. Skóra po użyciu jest odświeżona, lekko zaróżowiona, ale nie czerwona - i na dodatek maseczka naprawdę przyjemnie pachnie Ściąga się ją dużo łatwiej niż białą herbatę bo jest biała i widać gdzie ewentualnie jeszcze coś zostało co należy usunąć.

Minerały z Morza Martwego - Maseczka błotna do twarzy - PLANET SPA AVON - 75 ml

Numer 1 wśród tych maseczek. Nie jest peel-off, należy ją zmyć. Maseczka pachnie dość intensywnie, jak dla mnie za mocno, i nie lubię tego zapachu za bardzo, ale nie jest jakiś okropny - do przeżycia. Natomiast skóra po niej jest najlepiej odżywiona, jest gładka, w dotyku, znikają nierówności ze skóry - ja mam często problem z tarką na policzkach, po tej maseczce, ona znika. Skóra jest jaśniejsza, wygląda zdrowo, jest elastyczniejsza. Pomimo tego, że błotko zasychając powoduje okropne uczucie ściągnięcia (tak jak i peel-offy) to jest warta tego, żeby ją mieć w swoim arsenale.






6 komentarzy:

  1. Ciągle nie mogę się zebrać żeby je kupić, w sumie nie wiem czemu, super że napisałaś o nich bo się zastanawiałam którą oprócz morza martwego wybrać... polecasz coś jeszcze z Planet Spa? Bo ja do tej pory tylko maseczkę sródziemnomorską do włosów mam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Przede wszystkim polecam mus do ciała fioletowy z kwiatu tajskiego lotosu - co za zapach... W ogóle najbardziej lubię właśnie tę fioletową serię, np. róże do rozpuszczania w kąpieli - są boskie, może i nic nie robią ze skórą, ale jako przyjemność, polecam jak najbardziej :)
    Nie polecam serii oliwkowej, no chyba że masz bardzo suchą skórę, to wtedy tak, a tak są po prostu za tłuste.
    Ale generalnie - seria fioletowa pod względem przyjemności i to ogromnej, natomiast na szybki help i odżywienie - szara z morza martwego. Masło w słoiku z tej szarej serii bardzo dobrze robi skórze, ale ja z niego zrezygnowałam ze względu na zapach właśnie...

    OdpowiedzUsuń
  3. ja nie lubie Avonu i Oriflamu i podobnych - kiedyś jak byłam młodsza nawet używałam, ale teraz jakoś się nie mogę przekonać.

    OdpowiedzUsuń
  4. To prawda, że niektóre kosmetyki mają bardzo takie sobie, ale nie ma co się zniechecać :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :) Odpowiadam na nie tutaj - pod postem :)