wtorek, 31 maja 2011

Memoirs of a Kitty - Sephora

Sephora wprowadza na rynek nową kolekcję - Memoirs of a Kitty. W jej skład wchodzi paletka w której znajdują się cienie i róże, kosmetyczka, podkładka i tusz do rzęs. Brak w niej brokatów i ostrych róży - czyli zupełnie inna od poprzednich wersji Hello Kitty. Poniżej macie swatche zapożyczone z innego bloga (zagranicznego) - żeby zobaczyć jak to cudo bliżej wygląda. I jak? Podoba Wam się? Zainteresowane?
Cena w USA to coś pomiędzy 14 a 35 $.

Swatche z innego bloga:










5 komentarzy:

  1. Ja nie, jakoś nie wielbię Hello Kitty, ale pigmentacja jasnych cieni nieźle wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Generalnie wydaje mi się, że paletka jest fajna do przyszpanowania, ale jeśli kosztuje te 35 dolarów w USA no to będzie jakieś niby 105 pln. Czyli u nas pewnie jakieś 150 - nie wiem czy jest tego warta - choć dla miłośniczek - na pewno tak.
    Trzeba brać pod uwagę że swatche są na skórze dziewczyny o azjatyckiej albo nawet hinduskiej urodzie, więc skórę ma ciemną, róże mi się natomiast nawet podobają, na zimę chyba by były fajne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaaa jakoś nie czaję tego szału na Hello Kitty, a wręcz mam alergię na to ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej:)
    Kosmetykowato nie odpisuje na moje maile, miała wczoraj wysłać do mnie potwierdzenie wysyłki a już mamy kolejny dzień, a potwierdzenia nie mam :/ Ty pewnie też nie dostałas?

    OdpowiedzUsuń
  5. No tak, mi też sie to od poczatku wydawało troszkę dziwne, ale pomyślałam, że zawsze się może zdarzyć że mogę się mylić, ale wszystko niestety wskazuje na to że miałaś rację.

    Nic w tej sytuacji zrobić się chyba nie da, ale jestem naprawdę wkurzona..Tyle dziewczyn zrobiło świetne makijaże SPECJALNIE na ten konkurs..mi by było naprawdę WSTYD zrobić konkurs (jeszcze makijażowy!) a potem takie coś.
    Mam jeszcze taką cichą nadzieję, że dziewczyna się odezwie, wyjaśni jakoś sprawę, bardzo nie chciałabym nikogo o coś niesłusznie posądzać, ale co innego my możemy myśleć jeśli nie dostałyśmy obiecanych potwierdzeń.
    Ja wysyłałam kiedyś duuuzo przesyłek i jeśli był jakiś problem (a czasem się zdarzały, a to listonosz awizo nie zostawił a to zaginęła przesyłka albo mi ktos zły adres podał) ale jeśli były problemy to natychmiast sie potwierdzenie wysyła i nikt już się nie boi że coś nie tak z jego paczką.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :) Odpowiadam na nie tutaj - pod postem :)