poniedziałek, 7 maja 2012

Majówkowe potwory (prawdziwe!)

W końcu mieliśmy okazję z moim TŻem pobyć sami bez komputerów, bez tv bez telefonów i bez młodzieży ;)
Wybraliśmy się w jedno z naszych ulubionych miejsc - nad wodę, żeby trochę pomoczyć patyki.
No właśnie - bo moczenie patyka czyli wędkowanie to drugie moje ukochane hobby - niestety tylko weekendowe i z powodu ograniczeń czasowych rzadko robimy takie wypady, a jak już to przeważnie mamy pecha i albo pogoda jest nie taka, albo pyli jakiś syf i ryby chorują albo wieje ze wschodu, albo np poziom wody spadł i się zwierzątka zestresowały.

Wczoraj na szczęście udało nam się nieźle zabawić. Od ósmej do osiemnastej nad wodą, mały piknik, słonko i... około południa załamanie pogody - 10 stopni celsjusza w dół, ale trza być twardym a nie mientkim, przyjechaliśmy na ryby a nie na opalanie.
No i efekty są.

No i tak... Wyglądam jak wyglądam - w końcu pojechałam na łono natury a nie na faszyn łik czy lansować się po centrum wawki ;) Makijażu prawie zero, ubrania takie do wybrudzenia i miały być wygodne więc jest jak jest ;)

Ale potwory są super - to znaczy jesiotry, bo karpia chyba każdy pozna - powiem Wam że do teraz bolą mnie ręce, skubańce walczą jak tygrysy!






2 komentarze:

  1. O jakie ryby :o nigdy na żywo takich wielkich nie widziałam,gratuluje łowów ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie słodkie zdjęcia :D Przesliczna bestyjka ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :) Odpowiadam na nie tutaj - pod postem :)