środa, 29 czerwca 2011

Astor Lip Tint (Hmmm...)



Nie chciał Astor ze mną współpracować na blogu, to sobie jednego lip tinta wygrałam u nich na fanpagu.
Czekałam długo, oj długo na przesyłkę, i się doczekałam. Radość była ogromna, że nic mu się nie stało i że w ogóle dotarł, bo ostatnio listy do mnie dochodzą uszkodzone - jak np, próbki perfum (grrr) no ale jest - cały i zdrowy.

Otrzymałam odcień nr 300 Nude Sweetness.
I od razu przystąpiłam do testów.
Pierwsze wrażenie - cudnie pachnie!
A potem au! Końcówka (czubek) okropnie drapie usta, wręcz boli! Tak więc trzeba było wypracować inny sposób nakładania - bokiem, i mimo że troche trzeba było pokombinować to z nadaniem kształtu nie jest źle.
Pomna przestróg dziewczyn z innych blogów (:D) Jak z jajkiem obchodzę się z końcówką balsamową. Nie złamałam jej jeszcze, ale jak na mój gust za tępo się nakłada, trzeba się namachać, żeby uzyskać w miarę jedynie zadowalający efekt nawilżenia i błyszczenia. I mam wrażenie że skończy się ona szybciej niż "tusz" ale zobaczymy.
Kolejną rzeczą jest to, że po nie całych dwóch godzinach powłoki balsamowej na ustach już nie ma, a wystarczą dwa kęsy czegoś do jedzenia, żeby flamaster się zjadł razem z nim.
Czyli częste poprawki są konieczne.
Jednakże co jest fajne, to to, że usta nie są obciążone, powłoka pomalowania jest tak cienka, że wygląda to nawet całkiem naturalnie co zaliczam do plusów.
Ale tego drapania w usta nie podaruję, denerwuje mnie to jak nic innego.

Oceniam na 4 w skali 6 stopniowej.
Ale podobam się sobie w nim :)

9 komentarzy:

  1. Mi tez się w nim podobasz ;) Do mnie akurat ten kolor zbytnio nie pasował

    OdpowiedzUsuń
  2. Pffff mialas go zjechac na calego, a tu prosze - 4/6? No nieee :P
    Ale rzeczywiscie, wygladasz w nim bardzo ladnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie jest tragiczny, mówiłam - ale po produkcie takiej firmy spodziewałam się szóstki - taki był przecież wychwalany ;)
    A czwórka to u mnie bardzo mało jak na produkty które przedstawiam w blogu - jakoś tak mam, że te poniżej 4 w ogóle o nich nie piszę bo paskudnie w nich wyglądam i patrzeć na to nie mogę :P
    I wam oszczędzam tego samego ;)

    Moze niedługo zrobię post o bublach roku, ale bez zdjęć ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. czyli, ze nie mozesz jesc majac go na sobie:)
    a za to,ze nie chcieli wspopracy to a kysz!

    OdpowiedzUsuń
  5. No nie mogę czyli odchudzam się dopóki się nie skończy :D
    A współpraca... Trudno poradzę sobie bez nich ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja lubię mazaki z LE Essence :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja mam podobne odczucia co do tych flamastrów. Najbardziej mnie wyprowadzil z równowagi złamany balsam, ale też podoba mi się taka cienkwa warstwa na ustach a przy tym kolor:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Podoba mi się na Tobie, aczkolwiek z tego wszystkiego co napisałaś- nie kupiłabym :).

    OdpowiedzUsuń
  9. Heii. swietny blog... ♥

    Zapraszamy się do dodania do obserwatorów u nas. ♥ http://glameuphoria.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :) Odpowiadam na nie tutaj - pod postem :)