wtorek, 2 października 2012

Co słychać? Dużo się dzieje!

Wybaczcie kochane, że milczę... Ale w końcu udało mi się znaleźć pracę i od miesiąca grzecznie codziennie rano dygam do agencji marketingowej w której pracuję na kosmetyki i inne mniej przyjemne sprawy ;)
Udało mi się otrzymać stanowisko naczelnego copywritera, projektów jest dużo, także i czasu niestety mało...

Mam mnóstwo kosmetyków do zrecenzowania, nie wiem kiedy ja to zrobię, bo wracam codziennie po prostu jak przemielona przez maszynkę, mam nadzieję, że wkrótce okrzepnę bo brakuje mi blogowania, ale po całym dniu bycia mega kreatywną copy weny brakuje... ;)

A tymczasem...
W październikowej gazetce Hebe pojawiła się moja facjata zachwalająca produkty do utrzymania koloru na włosach.
Choć zdjęcie już lekko nie aktualne - bo w tej chwili mam fryz w kolorze czarnych jagód ;)


Ściskam Was serdecznie i mam nadzieję, że powrócę wkrótce!

sobota, 15 września 2012

My Secret rusza z fanpagem i konkursem!






Od dziś ruszył oficjalny fanpage i konkurs marki My Secret. Do wygrania są co tydzień kosmetyki, a dla zwyciężczyni dwuletni kontrakt z marką, sesja zdjęciowa i kosmetyki.

Więcej o szczegółach można dowiedzieć się na fanpagu My Secret http://www.facebook.com/kosmetykimysecret

wtorek, 4 września 2012

Mam malinowe włosy!

W kwestii włosowo fryzurowej - nastąpiła u mnie rewolucja.
Znudziło mi się już to co grzeczne i uładzone - koniec!
Wpadłam do drogerii z zamiarem kupienia jakiejś ognistej czerwieni ale do rąk mi wpadła...
Soczysta Malina z linii Naturia Joanny.
A że miałam już dosyć ciemny kolor to kupiłam i rozjaśniacz - żeby na pewno wyszło mi to czego oczekuję.


Ostatnio trochę się boję farb - ze względów oczywistych - niszczą strukturę włosa, jest to fakt.
Tak więc stwierdziłam, że poeksperymentuję i tak rozjaśniacz jak i farbę położę na włosy olejowane. Olejowałam olejkiem Alterra - ulubiony migdał znowu mnie nie zawiódł. Na koniec mycie odżywką i zobaczymy co będzie.
I... nie zawiodłam się. To zupełnie inna bajka - tak zabezpieczone włosy dobrze zareagowały na dekoloryzujące i koloryzujące właściwości farb - a przy tym nie uległy zniszczeniu. Eureka! Gładkie lśniące i miękkie - to lubię.

Co z tego wyszło? Coś co jest w całkiem moim guście - mąż mówi o mnie teraz sygnalizator świetlny - ale ja lubię gdy moja czupryna się wyróżnia - więc jestem naprawdę zadowolona.



ps. kolory są trochę przekłamane - w rzeczywistości włosy są trochę bardziej różowe :]

czwartek, 23 sierpnia 2012

balea bodymousse himbeere

Dawno mnie nie było - ale to wszystko spowodowane urlopem i innymi życiowymi zawirowaniami z których jeszcze się nie wykaraskałam do końca, ale być może już widać światełko w tunelu...
No a w związku z urlopem - wpadłam do czeskiej wersji drogerii DM - i między innymi nabyłam właśnie ten mus do ciała:


Mus? Eeeee... Konsystencja rzadkiego jogurtu raczej - ale nie ma się co zrażać, bo pachnie po prostu jak malinowo - waniliowe marzenie. Szczerze mówiąc pachnie nawet lepiej niż żel pod prysznic Oryginal Source malinowo waniliowy - a długi czas myślałam, że nic go nie przebije.


A jak działa?
Wchłania się dosyć szybko - pewnie przez wodnistą konsystencję, ale pozostawia lekki, ale jednak wyczuwalny klejący film... Nooo - to, to już nie jest fajne.
Ale ten zapach... - wybaczam klejenie :D
Nawilża tak sobie średnio. Ja jestem rozpuszczona jak dziadowski bicz masłem shea i mieszaniną olejową, więc Balea w porównaniu z nimi naprawdę tyłka nie urywa, ale jak nie ma nic innego pod ręką - to się nada.
No a teraz skład.
Parabeny - i to sporo, alkohol też jest... Hmmm... Isana ma lepsze składy, a nie trzeba za nią przez cały kraj lecieć.
Podsumowując - balsam/mus - zapach ma boski, no i ładne opakowanie, także jak mnie najdzie ochota na wonienie malinami to się będę maziać - ale cała reszta... Mocno średnia.
Teraz testuję szampon i odżywkę z serii proffesional - odczucia mam lepsze niż co do balsamu - ale użyłam dopiero raz więc jeszcze poczekamy...
Na razie Balea trochę rozczarowuje - bo sądząc po wpisach na innych blogach wierzyłam, że to będzie szał ciał - ale ok - nie przesądzam, i sprawdzam dalej :)
A u Was co słychać? Muszę koniecznie ponadrabiać wasze blogi - mam zaległości, że hoho!


niedziela, 5 sierpnia 2012

Bielenda - płyn micelarny InVitro






Obietnica producenta:

Delikatny Micelarny Płyn zastępuje mleczko, tonik i wodę. Szybko, bardzo starannie i niezwykle skutecznie usuwa makijaż (RÓWNIEŻ WODOODPORNY ) i pozostałe zanieczyszczenia. Precyzyjnie oczyszcza skórę, a przy tym cudownie nawilża i pielęgnuje. Daje uczucie natychmiastowego ukojenia skóry. Działa szybko i efektywnie - NIE WYMAGA SPŁUKIWANIA 
EFEKT: oczyszczona, nawilżona, gładka i pełna blasku skóra. 
Micele cząsteczki, które skutecznie usuwają zabrudzenia z powierzchni skóry, Roślinne Komórki Macierzyste zawierają białka, węglowodany i minerały, są nieśmiertelne i samoodnawialne, chronią komórki macierzyste skóry przed starzeniem, redukują zmarszczki, przywracają jędrność i młodość.  

Skła: Aqua (Water), Sodium Cocoamphoacetate, Glycerin, Gliceryl Cocoate, Hexylene Glycol, Polysorbate 20, PEG-12 Dimethicone, Aloe Barbadensis Leaf Juice Powder, Malus Domestica Fruit Cell Culture, Arginine PCA, Citric Acid, Disodium EDTA, Xanthan Gum, Lecithin, Polyaminopropyl Biguanide, DMDM Hydantoin, Iodopropynyl Butylcarbamate, Parfum (Fragrance), Alpha-Isomethyl Ionone, Benzyl Benzoate, Benzyl Salicylate, Citronellol, Hexyl Cinnamal.

Płyn ten dostałam w promocji gratis do dwufazowego płynu do demakijażu rzęs - i dobrze bo...
No ale od początku.

Zapach
Pachnie trochę dziwnie jakby kremem z alkoholem? Alkoholu w składzie nie ma, ale zapach jest niezbyt zachęcający.

Użytkowanie
Płyn jest absolutnie nie wydajny. Przy 200 ml wystarcza zaledwie na miesiąc. Aby porządnie zmyć makijaż potrzebuję ok. 4-5 wacików - gdy używam eyelinera w żelu to jeszcze więcej niestety. Ale przy odrobinie uporu da się zmyć wszystko w całości. Przy zmywaniu pieni się(!?) - co mi się nie podoba, ale zostawia skórę miękką i odżywioną. I finalnie oczyszczenie też jest dobre - bo używając go nie miałam żadnych przykrych niespodzianek w postaci wyprysków, a przy tym skóra była gładka. Ale uwaga - piecze w oczy i to mocno!
Roślinne komórki macierzyste? Eeee tam... Nie zauważyłam spłycenia pojawiających się już kurzych łapek, z tym ujędrnieniem też bym nie przesadzała - zwłaszcza, że ciężko sprecyzować co jest od czego jak się ciągle coś nowego testuje...

Opakowanie
Opakowanie jest tandetne - podczas transportu niestety korek przecieka. Butelka się ugina i jej wygląd w sumie też pozostawia wiele do życzenia bo to po prostu zwykły chiński plastik kiepsko wykończony.

Podsumowanie
Po zastanowieniu... nie jestem ani na tak ani na nie. W sumie sama bym go nie kupiła (ok.16-18 zł), jest przyzwoity ale do ideału mu daleko.

Wciąż szukam idealnego płynu micelarnego... Macie taki?

sobota, 4 sierpnia 2012

Lakier do paznokci za 250 tyś dolarów


Jako ciekawostka - firma Azature wypuści na rynek lakier do paznokci wart ćwierć miliona dolarów. 
Wyprodukowana zostanie tylko jedna buteleczka, za to znajdą się w niej... Czarne 267 karatowe diamenty. W przeliczeniu na złotówki - to będzie ponad 850 tysięcy złotych.
Na szczęście dla nas kosmetykoholiczek dostępna będzie też zwykła wersja - w Stanach zjednoczonych do kupienia za ok 50$
Ciekawe kto kupi tę jedną wyjątkową buteleczkę - kogo obstawiacie? ;)

Elavia - czy to działa?



Dzięki portalowi Uroda i Zdrowie miałam okazję przetestować wspomagający odchudzanie preparat Elavia. O tym czym jest preparat i jak go stosować możecie przeczytać tutaj: klik

Stosowałam go zgodnie z zaleceniami: przez pierwsze 10 dni piłam rozcieńczony płyn intensive w założeniu miała to być wiśnia, ale moim zdaniem smakował jak taka lekka herbatka da niemowląt. Nie był zły. Herbatka działała na mnie moczopędnie - im więcej jej piłam tym bardziej musiałam do toalety, i tym bardziej znów chciało mi się pić. Tak więc myślę, że organizm trochę się dzięki tej wymianie płynu oczyścił - straciłam w tym czasie 1 kg. Niebyt dużo...

Następnie przyszła kolej na tabletki. Tabletki to dwufazowy preparat Anti Yo-Yo. Ma za zadanie utrwalić efekty picia herbatki, jedna tabletka jest na dzień a jedna na noc. No i rzeczywiście  w ciągu tych piętnastu dni ten kilogram nie wrócił, ale teraz już zauważyłam, że pół kilo mam z powrotem  także działało jak było używane - i to w sumie nieźle. 
Ale dwa tygodnie utrzymania efektu to jednak za mało prawda?

Podsumowując  organizm się rzeczywiście oczyszcza i dzięki temu traci się na wadze. Ale po odstawieniu preparatu wszystko wraca do normy, także według mnie to jest to niestety nie do końca rzecz skuteczna, aczkolwiek muszę przyznać z ręką na sercu, że po tym oczyszczeniu czułam się świetnie!
Szkoda tylko że to tak krótko trwało...
Może kiedyś kupię sobie tę kurację, żeby znów się oczyścić?
Nie mówię nie.